piątek, 11 kwietnia 2014

02-08-787

Już myślałam, że nie mogę mieć tu, w Gaugamele, snów. Jednak tej nocy miałam sen. Nie, nie sen, to raczej wizja. Zapamiętałam jedynie pojedyncze obrazy, nie tworzące całości.
Ciemne bardzo, bardzo ciemne pustkowie. Ziemia jest popielata i gładka, nie porośnięta niczym. Czuć w powietrzu siarkę. Jedyne światło dochodzi z góry, ledwo przebija się przez chmurę z pyłu. Ma odcień zaschniętej krwi.
Ludzie o bladej, niemalże trupiej skórze, poowijani w szarawe szmaty. Zabijają się na wzajem.
Mroczni, stojący gromadami i słuchający gniewnych okrzyków jednego z nich.
I nagły rozbłysk światła. To oni! Wjeżdżają na tą równinę z pierwszego obrazu. Mężczyźni i kobiety. Jaśnieją światłem, nie odbitym, lecz własnym. Jadą konno, na siwych, przepięknych rumakach. Jestem wśród nich, na takim samym wierzchowcu, w takim samym, jasnym stroju. Co więcej, nie mam mojej chorobliwie bladej skóry. Wyglądam, jakby dotknęło mnie słońce. Nawet oczy mam jasne! Takie szare, ale świetliste...
Ten widok sprawia, że podupadam na duchu. Przecież nie mogę opuścić moich poddanych w takiej sytuacji! Zwłaszcza, że jeden z Doradców Naczelnych, Lord Farnen, zajął tron i ogłosił się władcą Mrocznych Krain. Jednakże... może ta wizja oznacza iż potrzebujemy pomocy?

1 komentarz: