niedziela, 2 lutego 2014

31-12-786

Chyba trochę tęsknię za Cauchemary. Tam wszyscy wołali na mnie Jore, a tu jedyne co słyszę to syczenie i przytłumione rżenie. Jedzenia mam zaledwie tyle, by nie umrzeć z głodu przez następny tydzień, ale nie mogę najeść się do syta. Pisanie pamiętnika bardzo podnosi mnie na duchu, podobnie jak nucenie zasłyszanych dawno temu pieśni i ballad. Zawsze lubiłam śpiewać. Niestety w Cauchemary z reguły śpiewano tylko utwory o wojnie, o strachu i śmierci. Jedynie niektóre kołysanki są o bezpieczeństwie i cieple.
Muszę kończyć, Sune się spłoszyła. Lepiej jedźmy dalej, tu jest okropnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz